„Babciu Annie? Jesteś tam?”
Nacisnęłam przycisk. „Jestem tutaj, kochanie”.
„Tata płacze. Mama jest zła. Czy coś schrzaniłam?”
Przełknęłam ślinę. „Nie, kochanie. Dałaś babci najlepszy prezent ze wszystkich”.
„Walkie-talkie?”
„Nie, kochanie. Prawdę. Może boleć, ale nas wyzwala”.
„Nadal będziesz mnie kochać?”
„Na zawsze”.
„Dobranoc, Babciu Annie”.
„Słodkich snów, mój aniołku”.
Przypięłam krótkofalówkę z powrotem do fartucha. Wkrótce otworzę to konto oszczędnościowe. I każdy dolar, który od teraz zarobię, pójdzie tam, gdzie jego prawdziwe miejsce: na przyszłość Maxa, a nie na plany jego rodziców.